Dotyk/Toutch, 2013, linoryty/linocuts, 100x70cm


[…] Zapytałam siebie, co sprawia, że cieszy mnie rysowanie i rycie w linoleum?  I jak bym chciała, tak najszczerzej opowiedzieć o wybranych fascynujących mnie kobietach?

Pierwsza z nowej serii powstała Pina Bausch.

Lekka linia opisuje skuloną, zamkniętą, samotną postać szykującą się do skoku, pełną dynamiki – symbolizuje wolność i radość i oderwanie od ziemi.             Jest w tej postaci wolność i swoboda, i niezależność i smutek odosobnienia. Kilka linii jest mocniejszych, agresywniejszych, pewnych, a pomiędzy wplątują się linie delikatne, tańczące, cienkie, filuterne.

Zawsze lubiłam linie. Linią da się tyle opowiedzieć. Postanowiłam ograniczyć się w tej serii wyłącznie do posługiwania się linią. Linia życia, serca na wewnętrznej stronie dłoni albo linie papilarne to też wszystko miejsca,  gdzie nasze ciało najwięcej odbiera bodźców z zewnątrz.

Nasze ciało wewnątrz to też linie, kanały, którymi płynie krew i pajęczyny nerwów rysują wewnątrz nas ścieżki goniąc z sygnałem wzdłuż traktów ku odbiornikom, ku sercu, do mózgu. Kiedy 16 lat temu robiłam dyplom z linorytu zajęłam się tematem rąk. Motywem prac były ręce, dłonie. Myślę, że wciąż zajmuje mnie to samo – mój odbiór świata. Jak go czuję, jak przeżywam, jak bardzo moje odczuwanie świata jest związane z moją fizjologią. Moje ciało – to mój przekaźnik, dzięki niemu tak, a nie inaczej odbieram bodźce z zewnątrz. Potrzebuję dotyku by rozumieć świat.

Intryguje mnie czy te wybrane przeze mnie kobiety podobnie odczuwały? Czym dla nich było ciało i dotyk? Czy tak bardzo jak ja chciały dotykać świata? Poprzez swoją zmysłowość, emocjonalność i duchowość stały mi się bliskie. Kiedy patrzę na to, co robiły albo czytam o ich życiu osobistym, poznaję je i ich odczuwanie, odbieranie bodźców z otaczającego świata. Patrzę ich oczami, czuję

ich ciałami. A grafiki, które o nich robię są o tym, co jest między nami. To obraz ich oddziaływania na mnie. To ich aura, ich „fenomen“, ich energia. Wierzę, że w dobrym dziele pozostaje część twórcy, jakaś mikroskopijna żywa cząstka ofiarowana światu. Jakaś energia, która bije od dzieła dla innych. Twórczość nie umiera w momencie wykonania dzieła, ona dopiero wtedy zaczyna żyć[…].

Interesuje mnie właśnie ten pierwiastek niewidoczny ofiarowany szczerze światu przez twórczynie. Ten pierwiastek, ta energia jest ukryta wszędzie w tekstach Woolf, Plath, Dickinson, w tańcu Piny, w obrazach Fridy. Te dzieła emanują energią tych kobiet. Kiedy je czytam czuję znacznie więcej niż jest           w tekście, czuję ich życie, ich osobiste cierpienie. Dlatego bardzo ważne dla mnie było czytanie ich biografii, listów, dzienników. To najwięcej mówi o ich odczuwaniu świata i o tym jak świat na nie oddziaływał. Interesuje mnie też swoisty „fenomen“ każdej z tych kobiet. Tak też traktuję moją pracę artystyczną o nich. Nie kontekst ani wiedza jest potrzebna by zbadać dane zjawisko lecz zmysły. Tak  ja odbieram twórczość tych kobiet i także chciałabym aby moje prace graficzne tak były odbierane. To nie portrety, to nie opisy, to przedstawienie zjawiska takim jakim jest. A więc ja odbieram ich twórczość zmysłowo         i odczuwam prawdę płynącą z ich dzieł, nie poprzez treść ale energię w nich zawartą. Energię, którą zamieściły tam świadomie oddając światu część siebie. Służą światu w ten sposób, pracują dla świata, dla innych, dla prawdy. Myślę, że to właśnie, co je łączy to absolutna szczerość w pracy i poszukiwanie najwłaściwszych sposobów oddania światu siebie i swojej energii, swoich przemyśleń, owocu swoich przeżyć, doznań, temperamentu, wyobrażeń, interpretacji świata intymnego i szalonej żywotności, miłości życia i świata, w którym nikt nie wie czemu się znaleźliśmy. […]

Marta Bożyk

fragment tekstu nieco zmienionego pochodzi z pracy doktorskiej ”Dotyk”. Kraków, 2013.

(…) Once I asked myself, what it really is, that to make drawings and lino cuts brings me so much joy? Also, how could I, in the most sincere way, tell others about the chosen by me, fascinating women?

The first of the newest print series was Pina Bausch.

The light line describes a curled up, closed, lone figure preparing for a jump, full of dynamics, symbolizing freedom and joy, and separation from Earth. The figure incorporates freedom and deliverance, independence but sadness of isolation. Some lines are stronger, more aggressive and firm, entangled with delicate, thin, dancing and playful lines.

I have always liked lines. One can tell so much through line. In this series of prints I decided to limit myself just to lines. The Life Line, Heart Line at our palms or fingerprint lines are the places where our body receives many external stimuli. Our inner body also consists of lines, channels e.g. transporting blood, and webs of nerves which draw paths delivering the signals to such receivers as  heart and brain.

16 years ago, when elaborating my M.F.A. Diploma in lino-cut – the chosen topic was  “Hands”.

I guess, I’m still interested in the same matter –  receiving a world. It’s all about how I feel the world, how I experience it , to what extend this experience is related to physiology. My body is my transmitter, thanks to my body I receive external stimuli.  I need touching to understand the world. I am curious whether these women, chosen by me, were having similar sensations? How did they sense their bodies and touch? If they wanted to “touch the world” as much as I did? They became very close to me because of their sensuality, emotions, spirituality. Looking at their personal lives and the things they were doing I am getting to know them, learning their way of receiving , feeling. I see with their eyes, feel with their bodies and the graphic prints which are related to them are revealing what is between us. This is the physical image of their influence on me. This is their “aura”, their “phenomenon”, their “energy”. I do believe that a good piece of art preserves a particle of its author, some microscopic living particle offered to the world. The energy radiating from the piece towards others.

Creation does not die with a finished piece, it is then beginning to live. This is what really interests me – the invisible particle sincerely offered by these women to the world. This particle, this energy is hidden in every text of Woolf, Plath, Dickinson, in the dance of Pina  and pictures of Frida. Their art radiates their energy. When I read their texts I receive more than is written, I am feeling their lives, their pain.  This is why reading their biographies, letters, diaries  was so important for me. It tells more about the way they sensed the world and how the world was influencing them. I am also interested in the unique “phenomenon” of each of the women.

This is also the way I understand my artwork about them. The senses are above context and knowledge as the main tools to investigate the given phenomenon. This is how I perceive the art of these women and how I prefer my graphic works to be perceived. They are neither portraits nor descriptions, they are clear presentations of phenomenons as they are. Thus I perceive their art sensually and feel the truth coming out from it, not from its contents but from their inner energy. This energy is there consciously implanted through offering the world the very piece of themselves. This is how they serve the world, work for the world, for others, for the truth. I think, this is what links them most:  being absolutely sincere in their work  of looking for the most adequate ways to give themselves to the world, their energy, thoughts and fruits of their deep feelings, sensations, temperaments, visions, interpretations of the intimate world, unbelievable vitality, love of life and love of the world where we are placed not knowing why. (…)

Marta Bożyk

The fragment of  slightly modified text from my doctoral dissertation “Dotyk” (Touch) Krakow 2013

Dodaj komentarz